Cześć! Z tej strony Miyu. Przepraszam za nieobecność, ale u mnie, nie jest ciekawie. Z racji, że ostatnio byłam na wycieczce w Warszawie, postanowiłam zrobić posta, z nią związaną. Zacznijmy!
II dzień - 27.04~
Wstałam o 6 rano. Oczy mi się zamykały, ale wytrzymałam do 8 rano. Po śniadaniu pojechaliśmy do Centrum Nauki Kopernika, ale przywitała nas tabliczka "Brak biletów na dzisiaj". Mimo, że droga z domu do muzeum była długa, nie zrezygnowaliśmy z wycieczki. Przeszliśmy się do sklepu, i kupiliśmy "starter pack wawa". Wsiedliśmy do autobusu, i pojechaliśmy na Stare Miasto. Widzieliśmy pałac prezydencki. Bardzo blisko, był pomnik Małego Żołnierza, więc jak nie mogliśmy sobie porobić zdjęć. Potuptaliśmy do kawiarni, gdzie zamówiłam pyszną, owocową herbatę. Wróciliśmy do domu. Obejrzałam TZG, i zasnęłam.
III dzień - 28.04~
Wstałam, jak zwykle. Poszłam zjeść śniadanie. Z samego rana, pojechaliśmy do Łazienek. Widziałam śliczne ogrody, a także słynny zamek na wodzie. Architektura przypominała grecką. Zjadłam truskawkowe lody, które smakowały jak jogurt. Po drodze, chodziły dziwne ptaki, ale nie wiedziałam, jak się nazywają. Po zwiedzeniu parku, poszliśmy na autobus. Przyjechaliśmy do centrum, gdzie mój brat chciał kupić sobie koszule, ale nie było ubrań dla dzieci. Mieliśmy wjechać na dach Pałacu Kultury i Nauki, jednak okropnie boję się wind.
IV dzień - 29.04~
Zrobiłam to, co zwykle rano. Pojechałam wraz z rodzeństwem i mamą, do zoo. Przed kasą, było dużo ludzi, i musieliśmy poczekać. Pierwszym zwierzęciem, które zobaczyliśmy, był hipopotam. Potem odwiedziliśmy zwierzęta, o niezidentyfikowanej rasie. Następnie ujrzeliśmy zebry. Chwilę odpoczęliśmy, jedząc lody. Moje były o smaku kaktusa (takich lodów, na patyku). Moje rodzeństwo podbiegło do lam, a ja, delektowałam się wodą. Wróciliśmy do zwiedzania. Najciekawszym zwierzęciem, które wtedy ujrzeliśmy, był lemur. Po męczącym chodzeniu, zjadłam frytki z sosem arabskim. Wychodząc odwiedziliśmy żyrafę. Wróciliśmy do tymczasowego domu, i posiliłam się obiadem. Po jedzeniu pojechaliśmy po koszulę, dla mojego brata.
×××
I dzień - 26.04~
O 7 rano wyruszyliśmy w drogę. Podróż minęła tak jak zwykle, czyli... Moja mama wjechała na czerwonym świetle, nagle auta z drugiej strony zaczęły jechać (była to droga 1 kierunkowa) zjechaliśmy na pobocze, ale jakiś gościu, który wyjeżdżał z biedronki nie mógł wyjechać. Kiedy w końcu, auta z drugiej strony przestały, pojechaliśmy dalej. Wyjeżdżając ze stacji paliw, otoczyła nas straż miejska. Moja mama prawie na zawał padła, ale strażnicy sobie pojechali. O godzinie 15 dotarliśmy do celu. Rozpakowaliśmy się i pojechaliśmy do galerii. Ja, jako łowca okazji, kupiłam bluzę z sinsay'a, z nadrukiem "Star wars" za 59.99, różowego slima z Flying Tigera, który skurczył się o połowę, za 10.00 oraz czarną koszulkę z napisem "no drama please", także z sinsey'a, za (chyba) 19.99, oraz kubek z czarną słomką, którego ceny nie pamiętam. Zjadłam kolację, obejrzałam dziwny film o kosmitach, i położyłam się spać.
II dzień - 27.04~
Wstałam o 6 rano. Oczy mi się zamykały, ale wytrzymałam do 8 rano. Po śniadaniu pojechaliśmy do Centrum Nauki Kopernika, ale przywitała nas tabliczka "Brak biletów na dzisiaj". Mimo, że droga z domu do muzeum była długa, nie zrezygnowaliśmy z wycieczki. Przeszliśmy się do sklepu, i kupiliśmy "starter pack wawa". Wsiedliśmy do autobusu, i pojechaliśmy na Stare Miasto. Widzieliśmy pałac prezydencki. Bardzo blisko, był pomnik Małego Żołnierza, więc jak nie mogliśmy sobie porobić zdjęć. Potuptaliśmy do kawiarni, gdzie zamówiłam pyszną, owocową herbatę. Wróciliśmy do domu. Obejrzałam TZG, i zasnęłam.
III dzień - 28.04~
Wstałam, jak zwykle. Poszłam zjeść śniadanie. Z samego rana, pojechaliśmy do Łazienek. Widziałam śliczne ogrody, a także słynny zamek na wodzie. Architektura przypominała grecką. Zjadłam truskawkowe lody, które smakowały jak jogurt. Po drodze, chodziły dziwne ptaki, ale nie wiedziałam, jak się nazywają. Po zwiedzeniu parku, poszliśmy na autobus. Przyjechaliśmy do centrum, gdzie mój brat chciał kupić sobie koszule, ale nie było ubrań dla dzieci. Mieliśmy wjechać na dach Pałacu Kultury i Nauki, jednak okropnie boję się wind.
IV dzień - 29.04~
Zrobiłam to, co zwykle rano. Pojechałam wraz z rodzeństwem i mamą, do zoo. Przed kasą, było dużo ludzi, i musieliśmy poczekać. Pierwszym zwierzęciem, które zobaczyliśmy, był hipopotam. Potem odwiedziliśmy zwierzęta, o niezidentyfikowanej rasie. Następnie ujrzeliśmy zebry. Chwilę odpoczęliśmy, jedząc lody. Moje były o smaku kaktusa (takich lodów, na patyku). Moje rodzeństwo podbiegło do lam, a ja, delektowałam się wodą. Wróciliśmy do zwiedzania. Najciekawszym zwierzęciem, które wtedy ujrzeliśmy, był lemur. Po męczącym chodzeniu, zjadłam frytki z sosem arabskim. Wychodząc odwiedziliśmy żyrafę. Wróciliśmy do tymczasowego domu, i posiliłam się obiadem. Po jedzeniu pojechaliśmy po koszulę, dla mojego brata.
Mam nadzieje, że nikogo nie zanudziłam. Cześć!